Wyznania Grejszy

Są pewne wstydliwe tematy, których wolimy nie poruszać. Tematy, które omijamy szerokim łukiem i które traktujemy jakby nie istniały. Czasami zdarzy się, że dwie zawstydzone osoby w porywie szczerości o tym podyskutują zniżonym głosem, ze zrozumieniem poklepią się po ramieniu i koniec. Temat będzie poważny i niestety nie do śmiechu, bo dobrze wiem, że sama nie cierpię na tę przypadłość, że jest nas wielu, ale mało kto do tego otwarcie się przyznaje. Może byli już inni przede mną, którzy temat tabu łamali i chwała im za to! Idąc w ich ślady postanowiłam otwarcie przyznać się do uzależnienia, które toczy mą  duszę, do uzależnienia, od którego palec drętwieje, do uzależnienia które wysysa ze mnie produktywność, do uzależnienia, które czas pożera niczym zachłanny pasibrzuch.

Ja, Riposta czasami zwana Panią, jestem uzależniona od gier, gier rodzaju wszelkiego, a im mniejszy sens grania tym większy wkręt. Nie potrafię tego wytłumaczyć, jak inteligentna (stosunkowo) jednostka ludzka potrafi w tak prymitywny sposób uwiązać się przy telefonie, względnie za pośrednictwem facebooka.

W tym miejscu zaznaczę, że niniejsze wynurzenia w żaden sposób nie tyczą się gier poważnych i wspaniałych, jak taki na ten przykład Resident Evil, który, o dziwo, im wcześniej wydany tym lepszy!!

Mowa będzie o grach i gierkach w które gramy od niechcenia, a które nasze niechcenie zamieniają w natrętny nałóg.

Wszystko zazwyczaj zaczyna się niewinnie. Gdzieś coś usłyszysz, zobaczysz, że ktoś nowy rekord  nabił i z czystej ciekawości wchodzisz, tak tylko, na chwilę, żeby zobaczyć o co tyle krzyku. Pierwsza runda, druga, trzecia i już nie ma odwrotu, nie ma zbawienia dla zbłąkanej duszyczki. Dla odmóżdżenia, dla zabicia czasu, żeby pokazać znajomym, że więcej punktów natrzaskam. Tak, oto lista poważnych powodów usprawiedliwiających dziwaczne zachowanie.

Na własnym przykładzie opiszę dwie gry, które podstępem zakradły się, przyczaiły, swoje odczekały i na stałe zryły banię!

Na pierwszym miejscu gra znana i lubiana – Angry Birds!! Ręka do góry, kto nie wie o czym piszę. Nikt? Tak myślałam. Gra w swym zamyśle bardzo rozbudowana.

1000710_562845287087598_58144332_n

 Jesteś ptakiem i to by było na tyle, dziękuję. Wszystko sprowadza się to stukania w ptaka, naciągania ptaka, rzucania ptakiem i to w krainie ptasiej gdzie rządzą zielone świnie. Zaczynam nabierać wątpliwości czy w to da się w ogóle wygrać?? Kolejna plansza za planszą, świnie nieśmiertelne, a Ty w dzikim szale machasz palcem i to w imię czego?

Długo nie zdawałam sobie sprawy z tego, jak bardzo posunęło się moje uzależnienie w tym temacie. Zderzenie z rzeczywistością przyszło w momencie w którym uświadomiłam sobie, ze właśnie zmarnowałam trzy godziny swojego życia na uderzanie cudzym ptakiem w świnię… potem nastała cisza i czas na kontemplację.

Niestety nie lubię się na błędach uczyć i ostatnio odkryłam nową przyjemność – Candy Crush … i tutaj przepadłam z kretesem!

mzl.lanqhzja

Nie dość, że cukierkami gram i cały czas mam ochotę na coś słodkiego, to do tego po dłuższym czasie, gdy zamknę oczy widzę cukierki!!! I znowu nic nie wygrywam, mój mózg się nie rozwija, jedyne co palec drętwieje.

Ostatecznie pocieszam się, że nie stoczyłam się jeszcze na dno na tyle, żeby płacić prawdziwymi pieniędzmi za udogodnienia w tych wspaniałych przygodach. Cholera jasna, może wszystko przede mną??

Najsmutniejsze jest to, że każdemu nosicielowi tego paskudnego wirusa z lekką łatwością przychodzi zarażanie najbliższego otoczenia. W ten oto sposób nagle okazuje się, że kilkunastu znajomych dotrzymuje nam kroku i bawimy się świetnie, każdy przed swoim komputerem z bananem na twarzy, albo soczystym wkurwem, zależnie od wyników.

Absolutnie jestem zafascynowana tym, jak łatwo i z jaką szaleńczą prędkością wpadamy w takie pułapki? Może to kolejne przekleństwo smutnej współczesności? Chociaż nie, czekaj.

Właśnie przypomniałam sobie z jakim zacięciem moi rodzice wyrywali mi z ręki cudowną grę, w której wilk łapał jajka do koszyczka… to gdzie tu jakaś logika?

Mam pełną świadomość, że teks niniejszy pasowałby do opowieści kilkuletniej dziewczynki, a nie kobiety w kwiecie wieku i jej dorosłych znajomych. A jednak, nie ma zmiłuj!

Zresztą szkoda czasu na biadolenia, moje cuksy nie pozbijają się same.

19 thoughts on “Wyznania Grejszy

  1. Ja mam tak tylko z Saperem, czasem gram też w FreeCell.

    Nigdy nie wkręciłem się w żadną gierkę na fb, na nk grałem w Icy Tower, ale znudziło mi się dosyć szybko, gdy uzyskałem lepszy wynik od wszystkich znajomych. No i jednak tradycyjna wersja jest przyjemniejsza.
    Na telefonie nie mam żadnej gry.
    Czy wszystko ze mną w porządku? ;P

  2. Ja też nie gram w ogóle na komputerze ani na komórce. Chociaż kiedy chodziłam do podstawówki grywałam w tetrisy. Na szczęście teraz mam inne nałogi 😉

  3. We „Wściekłe Ptaki” się wkręciłem jakiś czas temu, jak dorwałem nokię mojej mamy, ale dość szybko mi przeszło.

    Generalnie (na szczęście) nie mam serca to tych niepoważnych giereczek.

    Co innego z grami „poważnymi i wspaniałymi”. Teraz męczę „Deus Ex: The Fall” na komóreczce – ciekawa sprawa, giereczka jest równie rozwinięta, jak „Deus Ex: Human Revolution”, a nie wiadomo dlaczego postanowili ją wypuścić na te śmieszne, małe ekraniki.

  4. Byłam niedawno na wakacjach, jak słyszałaś może, w górach. Ciemną stroną wyjazdu było to, że oprócz gier planszowych i karcianych, bez których nie możemy żyć, moi znajomi maniaczyli w, uwaga, Pokemony, na komórce. Od słowa, do słowa wróciły wspomnienia z podstawówki, więc od 4 dni, na ściągniętym na androida emulatorze do Game Boya maniaczymy i my. Smutne trochę. Smutniejsze to, że historia powtarza się nie pierwszy raz! A tablety kupione niby do czytania książek, służą za narzędzie growej rozpusty.

  5. Sama w gry nie gram, choć zdarzyło mi się ptakiem w świnie celować, albo niedźwiadkiem rzucać w banany. W związku z tym na uzależnienie nie pomogę. Jedyne co mogę powiedzieć, to pochwalić styl wpisu – jak zawsze soczyście doskonały. Te wszystkie gierki jednak nie są jednak takie groźne, skoro przynoszą tyle uciechy postronnym czytelnikom.

  6. Ten nałóg dopada mnie rzadko, ale jeśli już, to z wyjątkową siłą. Raz na kilka miesięcy zdarza mi się, że przegram na jakiejś gierce trzy dni, a później znowu mi się nie chce…

Dodaj komentarz